SZCZĘŚCIE MOJE ...

poniedziałek, 22 listopada 2010

króciutko

No i mamy nowy tydzień... troszkę się zapuściłam ostatnio i na nic czasu nie starcza. Pogubiłam się w tym wszystkim, przyznam się szczerze, nie chcę żeby blog stał się miejscem do wylewania żalów i smutków, bo nie takie miałam zamierzenia, tak więc dzisiaj będzie króciutko. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, bo tak dalej być nie może, zwariuję pewnego pięknego dnia, po prostu odwiozą mnie w kaftanie bezpieczeństwa do jakiegoś czubkowa. Wypaliłam się na maxa, praca, w której jestem wypala mnie od środka, powoduje, że staję się maszyną wykonującą dzień w dzień te same czynności i to w tempie akordowym. Nie nadążam i już nie chcę nadążać. Po prostu nadszedł ten czas, tak myślę przynajmniej. czas zejść ze sceny.... hihi, nie no tak konkretnie -potrzebuję zmian i to szybko, więc muszę znaleźć zajęcie, które choćby częściowo sprawi, że zacznę znowu spokojnie oddychać, żyć normalnym tempem, nie na wariackich papierach...
Dobra, dobra miało być o Kubie itd, itp.... a ja nic tylko beczę i beczę jak ta koza, ok, czas otrzeć łzy, głowę unieść wysoko i już nie marzyć tylko działać, życzcie mi powodzenia i trzymajcie kciuki, bo sami pewnie wiecie jak zionie pustką na rynku pracy i w miarę logicznych ogłoszeń niestety brak, ale mam nadzieję, bo tą zawsze warto mieć...

Co do spraw w Skubankowie, to jak już wspomniałam zapuściliśmy się nieco. Kuba poszedł w katar i kaszel, matka w lenistwo i nic nierobienie..... ale tak całkiem serio to coś tam robiliśmy, tylko fotek brak. Z tego, co udało się pstryknąć mamy zaledwie.... Kubę jako dekoratora wnętrz, a konkretnie ścian:
było:

a tak jest:
cieplutko pozdrawiam i zdrówka życzę~!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

POZOSTAŁ ŚLAD PO...