SZCZĘŚCIE MOJE ...

piątek, 30 grudnia 2011

już za chwileczkę, już za momencik, cały parkiet już wiruje, już w głowie się kręci ....

Korzystając z okazji, że za rogiem czai się nikt inny, jak Sylwester... chciałabym złożyć Wszystkim serdeczne życzenia, aby Nowy Rok 2012 nie był gorszy, zdrowia, miłości, spełnienia marzeń, stabilnej pracy, resztę można kupić...




Stary rok przemija, coś uciekło już, ale bez obawy, nowy już nadchodzi czas,
a więc bawcie i śmiejcie się w tę sylwestrową noc i każdego dnia, aby każdą chwilę wykorzystać, aby nic nie przepadło Wam !!

P O Z D R A W I A M  :)

poniedziałek, 26 grudnia 2011

...na walizkach...

Święta, święta i po świętach....
Jestem cięższa o 2 kg, co najmniej, zmęczona ale to nie znaczy, że nie szczęśliwa. Czas spędzony z Rodziną to coś, czego nikt i nic nam nie odbierze - oby więcej takich chwil. Planowaliśmy wyjście do kina, na spacer... w przerwie między posiłkami... ale Kuba lekko podziębiony, to niestety nie ryzykowaliśmy. Przez te wolne dni udało mi się przeczytać książkę Szymona Hołowni "Ludzie na walizkach" i wiecie co, nabrałam dystansu do swojego życia, zaczęłam dostrzegać i doceniać rzeczy, które do tej pory były dla mnie gdzieś, poza marginesem, które nie miały znaczenia. Polecam Wszystkim, którzy myślą, że ich życie jest beznadziejne, że nie ma sensu i tym, którzy myślą, że mają nie lada problemy, troski, zmartwienia. Książka ta otwiera oczy na wiele spraw, pozwala nabrać dystansu do samego siebie, do otoczenia, człowiek zaczyna widzieć, wierzy, że tak naprawdę wygrał szczęśliwy los na loterii mając to, co ma.
Dziękuję ludziom-współautorom książki, którzy podarowali nam własne przeżycia, własne historie, na których możemy podbudować wiarę w siebie, wiarę w Boga, w drugiego człowieka.
Książka ta, pozwoliła mi też spojrzeć z nieco innego punktu widzenia, dostrzec i odpowiedzieć sobie na różne pytania związane ze śmiercią mojej mamy - sięgnęłam po nią w niemal idealnym momencie swojego życia.
Będzie to kolejny tytuł, który zasili szeregi mojej domowej biblioteczki,  będę do niej wracać, w chwilach zwątpienia, rezygnacji.

P o l e c a m !!!

czwartek, 22 grudnia 2011

jasełkowo, świątecznie, bajkowo...

W klasie wielka wrzawa, królowie, aniołowie, czyli jasełka czas zacząć. Dzieci przy Pani pomocy, odwaliły kawał dobrej roboty. Całość przedstawienia na 6+. Mój król (w czerwonej pelerynie), wierszyk powiedział bez zająknięcia, niezły aktor z niego...

Czas mija, dzieci rosną...mnie serce boli, bo chciałabym mieć zawsze przy sobie maleńkiego chłopca...

U nas ostatnio piernikowo, w całym domu czuć zapach piernika, ciasteczka poupychane w puszkach, leżą sobie wygodnie na talerzykach, jest bajecznie kolorowo, magia świąt powoli nas ogarnia...

Korzystając z okazji, chciałabym życzyć Wszystkim, by te Święta były naprawdę wyjątkowe, żeby był to czas poświęcony Rodzinie, żeby panowała ciepła, serdeczna atmosfera, nawet, gdy zabraknie majonezu do sałatki, żeby było po prostu cudownie od początku do końca!!

niedziela, 4 grudnia 2011

niedziela, 21 sierpnia 2011

SMERFOWO

Wyruszyła rodzinka moja na film.

Swoją drogą tak się zastanawiam, jaki sens ma dzisiaj kino, W TV codziennie bez ograniczeń bajki puszczają, jakie tylko się chce, dzieciaki na okrągło mogą oglądać -jeżeli się im na to pozwoli, oczywiście. I w pójściu do kina widzę już tylko jedną wartość-mianowicie -bliskość dziecko-rodzic, takie znaczenie sentymentalne, nic poza tym. Bo dźwięk, obraz-to już nie robi takiego wrażenia, przynajmniej na mnie. No i te bandyckie ceny, przeciętnej rodziny już nie stać na to, żeby poszli wszyscy razem. Wyobraźcie sobie klasyczny model rodziny 2+2, czyli dwoje dorosłych, dwoje dzieci, dla każdego bilet na film 3D to wydatek 29zł.... o coca coli i  popcornie nie wspomnę bo to rozbój w biały dzień... i wynik prosty... lepiej z domu nie wychodzić. I podaję tu przykład rodziny, w której oby dwoje rodziców pracuje. Żenujące co?Ale taka niestety jest prawda, człowiek haruje i na większość rzeczy i tak go nie stać.
I z taką oto smutną refleksją zostawiam Was, życzę przyjemnej niedzieli. U nas wreszcie słonko zagościło, miejmy nadzieję, że na dobre!!!

czwartek, 21 lipca 2011

::::: Plac zabaw :::::

Wkurzona jestem stanem naszych osiedlowych placów zabaw. Pełna tragedia, wszędzie bałagan, śmieci, papierki, zwierzęce odchody w piaskownicy, dookoła ławek pełno powypalanych papierosów, kapsli od piw, szkieł z pobitych flaszek. A i same huśtawki, ślizgawki pozostawiają wiele do życzenia -obdrapane, popisane sprayem, skrzypiące, wszystko ledwo się kupy trzyma...
Dlaczego takie m-ca nie są ogrodzone (eliminowało by to chociaż kupy i siki zwierząt), wiem, że sama tabliczka z napisem "plac zabaw dla dzieci w wieku do 12 lat, hołoty nie wyeliminuje, ale zawsze warto spróbować. Dlaczego papierki po lodach, czy inne śmieci trzeba chować do torebki, bo koszy na odpadki albo jest jak na lekarstwo albo nie ma wcale.
Przecież ktoś powinien sprawdzać, konserwować, malować itp. sprzęty na takim placu, a patrząc na to, co jest, wątpię, żeby ktoś ze spółdzielni przez ostatnie 5 lat tu zajrzał.

Dzieci, a właściwie młodzież, która przychodzi na taki plac, niszczy, skacze, biega. Byłam świadkiem, jak grupka takich "wyrostków" (...wiek około 7-11l), zaczęła demolować ślizgawkę, w celu nagrania filmiku za pośrednictwem tel. komórkowego, by potem wrzucić to do netu -opieprzyłam głupków po całości, ale wiecie co -na niewiele się to zdało, czekali aż pójdę do domu i dalej wariowali -w negatywnym tego słowa znaczeniu. Ja zareagowałam, reszta już nie, było im to obojętne,  co zastaną jutro przychodząc tu ze swoimi dziećmi. Jestem wkurzona i oburzona takim postępowaniem, taką bezmyślnością i obojętnością.
Plac zabaw powinien być miejscem bezpiecznym, kolorowym, zachęcającym by przyjść z dzieckiem, by posiedzieć, bawić się itp. i mieć pewność, że dziecko bawiące się w piaskownicy nie natrafi na kupę bądź kawałek szkła.
Napisałam pismo do administracji, niech wiedzą co mnie boli, niech ktoś w końcu coś z tym zrobi, bo tak dalej być nie może. O takie m-ca należy dbać, bo korzystają z nich nie świadome zagrożeń maluchy.
Dajcie znać, jak u Was wygląda sytuacja z publicznymi placami zabaw.
Pozdrawiam!

środa, 20 lipca 2011

króciutko o LEGO

Od dłuższego już czasu (mniej więcej jak Kuba miał 4 latka się zaczęło i trwa...) przechodzimy etap związany z klockami Lego, tak więc nie mogliśmy przegapić wystawy tychże klocków w Gdańsku -polecam.
Królują więc te klocuszki u nas, na urodzinach i innych okolicznościach goście nie mają dylematu, lego pod każdą postacią mile widziane. Kuba potrafi zajmować się nimi przez długi czas, a jeszcze lepsza zabawa jest kiedy budujemy razem, czy to z tatą czy z mamą -wtedy to dopiero prawdziwa frajda jest i powstają na prawdę wymyślne budowle. Fajne te klocki, szkoda, że za mojego dzieciństwa.... ehś nie ma co wspominać i cofać się w czasie, trzeba nam do przodu, z falą iść. Ciepluśkie pozdrowionka zostawiam!
a na zakończenie, pyszności, smaczności zostawiam:

niedziela, 10 lipca 2011

się dzieje...

Niby bezrobocie, a dzieje się tyle, że człowiek ledwo nadąża. Kuba ma już 5 lat, z roku na rok coraz bardziej jestem zdziwiona biegiem czasu ... to się dzieje zdecydowanie za szybko. Niedawno jeszcze taki maluszek,a tu proszę, od września do zerówki... ja chcę mojego małego synusia...
Powiem szczerze, że odczuwam lekki dyskomfort z powodu braku pracy. Nie żeby brakowało mi zajęcia, co to to nie,ale człowiek tyle lat, dzień w dzień do pracy chodził, więc teraz jakoś tak dziwnie. Nawet lekką irytację i desperację czasami przechodzę, gdy taka ciszaaaaa panuje, tzn. gdy nikt nie dzwoni z propozycjami żadnymi, gdy nic się nie dzieje w kwestii "chcę panią zatrudnić". Zamieściłam ogłoszenia tu i ówdzie i mam nadzieję, na szybką zmianę sytuacji. Nie żałuję podjętej decyzji, żałuję tylko tego, że podjęłam ją tak późno... No, ale podobno nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, więc cierpliwie czekam.
Poniżej króciutka migawka z życia w Skubankowej chatce.
Cieplutkie pozdrowionka zostawiam!


Podziękowania dla ANETY 
http://ciasteczkazdusza.blogspot.com/2011_07_01_archive.html
Za super ciasteczkową niespodziankę!!!

Pozdrowienia z ZOO, kto nie był to niech szybko nadrobi zaległości, Polecamy!!!


KTO JEST LUB BĘDZIE W GDAŃSKU, KONIECZNIE MUSI ODWIEDZIĆ:
1. FABRYKĘ CUKIERKÓW CIUCIU ART
http://www.ciuciu.de

2. MUZEUM KLOCKÓW LEGO:
http://www.qlturka.pl/afisz,brak,gdansk__dlaczego_nie_klocki_lego___wystawa__mhmg,10792.html

P O Z D R A W I A M Y !!!


niedziela, 19 czerwca 2011

migawka z życia

Decyzja podjęta -zwolniłam się z pracy. Mam nadzieję, że konsekwencje tego czynu nie będą zbyt srogie dla mnie... to znaczy, liczę, że w miarę szybko coś znajdę, ale coś to nie byle co..., od października zamierzam rozpocząć edukację na PWSH, na kierunku pedagogicznym, który to myślę, otworzy mi furtkę do wymarzonej pracy w przedszkolu. Jak to mówią -lepiej późno niż wcale! Doszłam do wniosku, że życie jest zbyt krótkie, by marnować je robiąc to z czego się nie ma absolutnie żadnej satysfakcji.
Teraz z jednej strony mam całe mnóstwo obaw, czy dobrze zrobiłam, jak to będzie... bo 9 lat w jednym m-cu robi swoje, taki kawał czasu potrafi człowiekowi nieźle namieszać, że to aby nic innego nie potrafię, do niczego innego się nie nadaje, niczego więcej pragnąć nie powinnam -a ja chcę więcej, chcę mieć wpływ na to co robię, chcę realizować swoje marzenia!!!! i myślę, że prawidłowy krok ku temu właśnie zrobiłam.

Poniżej, codzienność widziana oczami mojego dziecka:



pracy też nie może zabraknąć:



P O Z D R A W I A M Y !!!

niedziela, 15 maja 2011

majowo -kolorowo

Cudownie jest patrzeć na kwitnące drzewa, kolorowe kwiaty, słuchać bzyczących pszczół, podziwiać kolorowe motyle. Gdyby nie ostatnie dni, można by powiedzieć, że wiosna zagościła u nas na dobre. Uwielbiam tę porę roku!
U nas ostatnio czas porządkowo, przeprowadzkowy. Właściwie ogarnęło nas szaleństwo przekładania, układania, segregowania itp., mam nadzieję, że do zimy zdążymy -tak tego wszystkeigo dużo, że czasami to ogarnia mnie zwątpienie.
Tęsknię niewyobrażalnie za mamą, myślę o niej dzień i noc, jakoś tak mam za złe (sama nie wiem komu), że odeszła, że zostawiła mnie samą, że tyle jeszcze miałyśmy do zrobienia, do pogadania. A teraz nie ma komu się wyżalić, wypłakać, nie ma komu poopowiadać o tym i o tamtym.... smutno mi bardzo!

....Życie czasami bywa niesprawiedliwe. Żyję dalej dla moich skarbów:



Pozdrawiam!

niedziela, 10 kwietnia 2011

po dłuższej przerwie...

Mama, Tata, Pies i JA... doczekaliśmy się w domciu naszym chwili, gdy jest z nami 4-nożna, zwariowana mała Tola. Śmiechu i zabawy dzięki niej jest nie mało. Bywają też chwile złości, gdy to Kuba potrzebuje cierpliwości i wytrwania przy zakładaniu np. rajstop, a Tola co na to ...ciągnie zębiskami nogawki to w prawo to w lewo i wygłupiać się chce.
I tak uważam, że nie ma lepszego duetu niż dziecko i psiak. Kuba dużo się uczy, wie, że po Toli należy sprzątać, że musi mieć zawsze świeżą wodę i jedzonko, że na spacerek trzeba wyjść. Jednym słowem jesteśmy na etapie odpowiedzialność, troska, ponoszenie konsekwencji nie tylko za swoje zachowanie, ale też za Tolę i Kuba każdego dnia udowadnia, że decyzja piesek w naszym domu była słuszna.
Mieliśmy ostatnio sporo przeżyć, które to odcisnęły się na naszym życiu. Ja straciłam niezastąpioną mamę, Kuba wspaniałą babcię. Po 3 latach przegrała tą jakże niesprawiedliwą walkę z rakiem. Miałam wiele chwil zwątpienia, nie wiedziałam co robić, jak dalej żyć, co będzie jutro. Dziś jednak staram się żyć tak, żeby mama patrząc na nas z góry była dumna i zadowolona ze swojej rodziny. Brakuje mi jej jednak bardzo, pomagała jak tylko mogła, czynem, gestem, samym swoim byciem wnosiła w życie nasze cieplutkie światełko radości, miłości i nadziei. Była kimś naprawdę wyjątkowym i w naszych sercach na zostanie silną, wielką kobietą. Będziemy o niej zawsze pamiętać i nie pozwolimy zapomnieć innym. Kuba ma zaledwie 5 lat, ale wierzę, że uda mi się ocalić w jego pamięci wspomnienia o babci.
Jutro nowy tydzień pełen wyzwań. Aktualnie jesteśmy na etapie przeprowadzki, tak więc jak zawsze ręce pełne roboty. Mimo wszystko będę się starała być mniej więcej na bieżąco...
Pozdrowienia zostawiam!!

z serii - karmimy kaczki
Tola

pozowane

czwartek, 10 marca 2011

mama marzy o wiosence...

Marzę sobie o promykach słoneczka błogo pląsających po moim policzku... o letnim wietrzyku wplątanym we włosy.
Tak całkiem poważnie to chciałabym chociaż pozwolić sobie na wepchnięcie kurtki i kozaków głęboko w szafę.
No, ale ostatnio pogoda nieco litościwsza dla nas, tfu, tfu przez lewe ramię, co by nie zapeszyć.

Aktualnie jesteśmy ze Skubankie na etapie -dorośliśmy do tego, by mieć psiaczka lub kociaczka. Raczej stawiamy na maleńką kudłatą suczkę, a co będzie to będzie. Na razie musiał wystarczyć kotek-psotek.
Poniżej fotka z przymiarki na bal, niestety strój okazał się troszkę przyduży... więc musieliśmy dokonać kilku przeróbek krawieckich na potrzeby własne, ale po naszej interwencji, a właściwie po interwencji nożyczkowo -nitkowo-igłowej było całkiem do rzeczy.
Nie byłoby tej notki bez udziału mjego brata, który to zdobył tytuł Króla Balu, a poniżej kilka powodów ... dlaczego:
Dorośli na balu, chata wolna, oj działo się działo, aż miło powspominać. Dzieci w grupie, mimo różnicy wieku, pięknie współpracowały, nieco rywalizowały, a efekty tego takie:

walentyki dla Rodziców...

a teraz, z nieco innej beczki
Skubi ostatnio bardzo polubił wycinanie i klejenie, ale to drugie tylko pod warunkiem zachowania czystości łapek. Taki z niego już mały czyścioch.



Uciekam..idę sobie dalej marzyć... Pozdrowienia zostawiam!! i Buziaczki!

poniedziałek, 10 stycznia 2011

...

Dzisiaj oto, znalazłam chwilkę na to by zajrzeć i napisać kilka słów. Zaniedbałam troszkę temat, ale cóż, życie... nie będę tłumaczyć, bo każdy z nas ma mnóstwo spraw i obowiązków, więc doskonale wiecie o co chodzi.
Doszłam do wniosku, że blog ten będę traktować jako taki... nie pamiętnik bo to zbyt osobiste, ale raczej pamiętaczek -wspominaczek, może kiedyś razem z Kubą, jak dorośnie, zasiądziemy i zaglądniemy... kto wie.
Plany na ten tydzień mamy tak ambitne, że aż ze strachem myślę nad ich realizacją, no ale mobilizacja sił i na pewno damy radę.
Wspomnień się ciut nagromadziło, bo i Mikołaj był i prezenty i petardy czarowały swym urokiem i blask zimnych ogni... no ale to trzeba po prostu zobaczyć. Zdjęć mało bo aparatek się zbuntował i odmówił posłuszeństwa... albo ja mam problemy z jego obsługą po prostu... zwał jak zwał.
do rzeczy:
Święta i Sylwester spędzony w towarzystwie ulubionego kuzynka Krystiana. Domu nie roznieśli, ale pokój Kuby wyglądał jak po gradobiciu... no, ale jak zabawa to zabawa...
W ramach poświątecznegoi noworocznego odpoczynku, Kuba umilał sobie czas zabawą we własnoręczne budowanie ulicy wraz ze znakami, które bardzo łatwo można zrobić i wykorzystywać do innych zabaw samochodowych i nie tylko... taka nauka poprzez zabawę, bo przy okazji Kuba nauczył się, co znaczą poszczególne znaki...


Pora zamknąć nasz wspominaczek, obiecać poprawę i pozaglądać do WAS!!
POZDROWIENIA ZOSTAWIAM !!